Czy zwierzaki się obrażają
Czyli w ogóle nie mają uczuć? Nic podobnego! Kochają, bywają smutne, rozradowane, a także poirytowane i złe. Jednak aby zrozumieć emocje naszych czworonożnych przyjaciół, powinniśmy zdawać sobie sprawę, że żyją oni wyłącznie tu i teraz.
Z jednej strony mówimy, że „to tylko zwierzęta”. Nierozumne (na pewno nie tak mądre jak my!), niezdolne do abstrakcyjnego myślenia, nieświadome znaczenia większości rzeczy dookoła. Zarazem przypisujemy futrzakom skłonności do zachowań złośliwych, fałszywych, do zazdrości, wstydu i obrażania się. To kolejny związany z czworonogami temat, przy którym wykazujemy zadziwiający brak konsekwencji.
Kiedyś myśleliśmy, że zmienne nastroje ciężarnej kobiety są spowodowane przez… kota, który jako zły duch wniknął do jej ciała, wypędzając dziecko i teraz drapie brzuch od środka, wywołując fochy oraz humory. To normalna praktyka. Skoro nie znamy przyczyn danego zjawiska, próbujemy wyjaśnić je za pomocą dostępnych argumentów. Co dziwniejsze, potrafimy uwierzyć w podobne wyjaśnienia nie dlatego, że mają jakiś sens, tylko dlatego, że teoretycznie mogłyby się zgadzać.
Chociaż minęły czasy średniowiecznego pojmowania świata, nadal wolimy łatwe wytłumaczenia, zamiast zagłębiania się w temat. Po co w końcu uczyć się o hormonach i depresji ciążowej, skoro można wszystko wyświetlić dzięki pomocy sił nieczystych?
Zostawiliśmy kota na dwa dni samego, a on zemścił się za chwilowe opuszczenie i obsikał całe łóżko. No tak, teraz trzeba dać zwierzakowi w skórę, żeby wiedział, że nie wolno. Ukaraliśmy psa za bałagan w domu, a on „się obraża” i „ze złośliwości” gryzie nasze ulubione kapcie. Znowu więc krzyczymy, bo przecież nie może się tak zachowywać.
Argument o wartościach wychowawczych przemocy (czy to psychicznej, krzyku, irytacji i zdenerwowania, czy też fizycznej w postaci klapsów bądź bardziej dosadnych „środków przekazu”) upada jednak bardzo szybko. W rzeczywistości chcemy po prostu wyładować złość, a trudne do zaakceptowania postępowanie naszych czworonogów staje się znakomitym pretekstem.
Na siłę szukamy więc potwierdzenia dla teorii o złośliwości, fałszu, zazdrości… Bo jeżeli nie przypiszemy futrzakom typowo ludzkich emocji, trzeba by przyznać, że mają powód do właśnie takich, a nie innych zachowań. A wtedy – o zgrozo! – to na nas spoczywałaby odpowiedzialność za zmianę sytuacji. Zamiast krzyczeć, denerwować się i rozdzielać kary, co przecież pozwoli nam zapomnieć o niemiłej kłótni z szefem lub partnerem, musielibyśmy znaleźć racjonalny powód i zmienić swoje postępowanie. Ponieważ załatwianie się w nieodpowiednich miejscach czy gryzienie nieodpowiednich przedmiotów nie jest jakąś fanaberią czworonoga, lecz reakcją na warunki – które my mu stwarzamy.
Kot zostawiony sam w domu na zbyt długo nie jest złośliwy. Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że on się po prostu boi? Jest smutny, bo nagle go opuściliśmy, zdenerwowany, zestresowany… Sygnalizuje niepokój, załatwiając się w nietypowym miejscu, a wybiera łóżko czy lubiany fotel, bo właśnie tam najwyraźniej czuje nasz zapach. Pies z kolei nie wie przecież, dlaczego jesteśmy zdenerwowani (bo kara nastąpiła długo po zakazanej czynności), sam się stresuje i próbuje rozładować wzburzenie poprzez znany, wypróbowany sposób: obgryzanie czegoś.
Czyli w ogóle nie mają uczuć? Nic podobnego! Kochają, bywają smutne, rozradowane, a także poirytowane i złe. Jednak aby zrozumieć emocje naszych czworonożnych przyjaciół, powinniśmy zdawać sobie sprawę, że żyją oni wyłącznie tu i teraz.
Rzecz jasna, pamiętają o tym, co już im się przydarzyło, a także planują własne działania, przewidując ich skutki. Ale nie przywiązują specjalnej wagi do tego, co było, a co nie ma wpływu na teraźniejszość. Innymi słowy: przeszłość liczy się o tyle, o ile ma wpływ na przyszłe zdarzenia. Dlatego powracający z długiej podróży (na przykład wycieczki do Afryki podczas urlopu pana) pies powie po swojemu dawno nie widzianemu koledze, że cieszy się ze spotkania. Człowiek w identycznej sytuacji zacznie opowiadać, co widział, gdzie był, z kim rozmawiał – po prostu podzieli się wspomnieniami.
Z drugiej strony, po rozstaniu z partnerem, zdradzie przyjaciela, śmierci bliskiej osoby lub utracie nogi w wypadku człowiek rozpamiętuje bez końca wydarzenia, na które nie ma już przecież żadnego wpływu; w rezultacie często cierpi głównie z powodu własnej psychiki, czasem popada w depresję, czasem już nigdy nie funkcjonuje normalnie. Pies lub kot, choć tęskni, nie poświęca nadmiaru uwagi temu, czego nie może zmienić.
Ludzie wiele razy dziwią się, że pies źle traktowany przez człowieka nadal kocha go i jest w stanie poświęcić dla swego Pana tak wiele – może to jest właśnie przekleństwem czworonogów, bo niestety większość ludzi nie docenia ich miłości i wierności i wyrzuca jak zużyte, znudzone rzeczy ze swego życia.
W tym tygodniu przedstawiamy Belkę – suczkę, która została porzucona przez swojego Właściciela, który jej nie wysterylizował, nie dopilnował, a jak urodziła 8 szczeniaków to jednego sobie zostawił, a suczkę z resztą szczeniaków wyrzucił ze swojego życia. Trudno tego osobnika nazwać człowiekiem – niestety nie jest On odosobnionym przypadkiem. Belka ma 3 lata, trafiła ze szczeniakami do schroniska 1 sierpnia 2012 r. W połowie sierpnia szczeniaki zostały odstawione od Belki - teraz musimy zadbać o jej zdrowie! Suczka jest bardzo spokojna, widać, że była bita i źle traktowana. Może ktoś z naszych Czytelników okaże jej serce i dzięki adopcji lub pobytowi tymczasowemu pozwoli jej w warunkach domowych dochodzić do pełni sił! Zapraszamy na spacer z Belką oraz z innymi mieszkańcami Azorka.